Mogłeś już się spotkać z opinią, że 50% skuteczności
oferty sprzedaży zależy wyłącznie od nagłówka. Albo 70%. Albo 80%.
Lecz prawda jest taka, że nie da się ocenić
znaczenia nagłówka w procentach. Sprzedaż albo idzie albo nie idzie — albo
się bogacisz albo klepiesz biedę.
Jeden nagłówek może odnieść całkowitą porażkę już w
spełnianiu swej głównej funkcji: w zachęcaniu odbiorców, aby w ogóle zaczęli
czytać pierwszy akapit oferty.
Inny z kolei może działać jak marzenie, zachęcając
setki potencjalnych klientów do przeczytania oferty od deski do deski, która
„pcha” ludzi do działania i w ten sposób przesuwa produkty informacyjne z
szarego końca na listę bestsellerów … ściąga produkty fizyczne z półek ... a
samemu autorowi wypełnia konto bankowe zyskami ze sprzedaży.
Perswazyjność nagłówka to połowa sukcesu,
Takich tekstów jest mnóstwo, które mają w sobie silne argumenty. Cóż jednak
z tego, skoro nie sprzedają? Nie sprzedają, bo odbiorcy ich nie czytają. Nie
czytają, bo nagłówek nie zadziałał — nie wykonał swojej roboty.
W ten sposób znakomita treść oferty nie jest nawet
czytana. Może lecieć do kosza.
Nie ulega wątpliwości: nagłówek prowadzi odbiorców
oferty do pierwszego akapitu, który z kolei prowadzi do kolejnego i
kolejnego i tak aż do wezwania do działania …sprzedaży.
Jeśli twój tekst ma sprzedawać, przygotuj go tak,
żeby odbiorcy łatwiej było go przeczytać niż porzucić. Pierwszy i milowy
krok w stronę realizacji tak ambitnego celu robi NAGŁÓWEK.
Wniosek: bez działającego nagłówka, mnóstwo twojej
pracy idzie na marne — czas i wysiłek w przygotowanie produktu … pieniądze
zainwestowane w jego promocję … i twoja wiara we własnego siebie, kiedy
okazuje się, że z wielkich nadziei na sukces tego wszystkiego, ostatecznie
padasz na obie łopatki.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw proszę swój komentarz.